W dzisiejszym odcinku z cyklu "masz bloga, ale zapominasz na nim szyć" zaprezentuję wam najnowszy uszytek, który stworzyłam dla mej przyszłej szwagierki - jest to druga spódnica, której dla niej robię, ale jakoś pierwsza była na tyle wstydliwa, że nie dała się sfotografować.
Ponieważ niezwykle modne ostatnio stały sie spódnice z koła, stwierdziłam, że o to to to właśnie muszę uszyć. Po obejrzeniu przesłanej przeze mnie stronki chińskiego Allegro, Ania stwierdziła to samo - musi ją mieć. Pierwsza ze spódnic powstała z szarego flauszu, ale nie o niej dziś mowa. Dziś porozmawiamy o różowej malinie uszytej z wdzięcznego materiału o tajemniczej nazwie Nurek. Nurek to nic innego jak elastyczna pianka, która z wyglądu ponoć przypomina piankę do nurkowania - nurkowałam trochę i mogę z czystym sercem powiedzieć, że ni bardzo, no chyba ze podejdziemy do tego w taki sposób:
wiecie, że niby taka gra słów nurek - nurek :D
Wybaczcie za suchara, tworzę je przez mojego męża, który ma doktorat na sucharlologii stosowanej ;)
A oto spódnica dla mojej szwagierki:
W pięknym odcieniu fuksji róż, wykrój z pełnego koła, z wszytą grubą gumą, która idealnie układa się w pasie - przyznam, że nawet ja sie wcisłam i już pragnę coś uszyć dla siebie z tego materiału, a będzie to sukienka z nurkowej białej góry i zigzaków schevronów na dole. Jak podoba się wam mój uszytek?
Spódniczka wyszła Ci na prawdę świetnie! Super się układa i pasek świetnie odszyty:) Zachęciłaś mnie do wykorzystania moich nurków! :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń