About Me

Moje zdjęcie
Mama już prawie dwójki urwisów z bzikiem na punkcie filcu i z prawdziwym talentem do ranienia sobie palców. Wolne chwile spędzam na relaksie przy maszynie do szycia i próbie stworzenia czegoś wyjątkowego.

środa, 2 kwietnia 2014

Paparapa! Malinowa fanaberia prosto od CK ;)



W dzisiejszym odcinku z cyklu "masz bloga, ale zapominasz na nim szyć" zaprezentuję wam najnowszy uszytek, który stworzyłam dla mej przyszłej szwagierki - jest to druga spódnica, której dla niej robię, ale jakoś pierwsza była na tyle wstydliwa, że nie dała się sfotografować.

Ponieważ niezwykle modne ostatnio stały sie spódnice z koła, stwierdziłam, że o to to to właśnie muszę uszyć. Po obejrzeniu przesłanej przeze mnie stronki chińskiego Allegro, Ania stwierdziła to samo - musi ją mieć. Pierwsza ze spódnic powstała z szarego flauszu, ale nie o niej dziś mowa. Dziś porozmawiamy o różowej malinie uszytej z wdzięcznego materiału o tajemniczej nazwie Nurek. Nurek to nic innego jak elastyczna pianka, która z wyglądu ponoć przypomina piankę do nurkowania - nurkowałam trochę i mogę z czystym sercem powiedzieć, że ni bardzo, no chyba ze podejdziemy do tego w taki sposób:

wiecie, że niby taka gra słów nurek - nurek :D

Wybaczcie za suchara, tworzę je przez mojego męża, który ma doktorat na sucharlologii stosowanej ;)

A oto spódnica dla mojej szwagierki:






W pięknym odcieniu fuksji róż, wykrój z pełnego koła, z wszytą grubą gumą, która idealnie układa się w pasie - przyznam, że nawet ja sie wcisłam i już pragnę coś uszyć dla siebie z tego materiału, a będzie to sukienka z nurkowej białej góry i zigzaków schevronów na dole. Jak podoba się wam mój uszytek?

poniedziałek, 3 lutego 2014

My tu gadu gadu, a dziecko nie śpi

Często pytają mnie o to jak ja to robię, dwójka dzieci a ja jeszcze szyję. Hał? Haaaaał? Może wszystko dlatego, że szycie to moja (druga po czytaniu) ulubiona forma wypoczynku - nie ma to jak miarowe tyr tyr tyr na maszynce marki Janome - brzmi to prawie jak anielskie dźwięki Stivi Łondera z radioodbiornika....

... a może dlatego, że mam całkiem mobilną lewą nogę i potrafię jednocześnie tyrkać dzieckiem w leżaczku i wciskać pedał maszyny (tak pedał! - i nie mówię to dlatego, że jestem Gender, tylko dlatego, że ostatnio wiele osób zapytało mnie do czego służy to czarne na dole przy maszynie!)

W zeszłym tygodniu na moim fanpagu na facebooku zakończyłam mały konkurs, w którym rozdawałam takie o etui na książeczkę zdrowia dziecka:


Etui wykonane z połączenia bawełny od Roberta Kaufmana oraz plastycznego filcu o grubości 2mm, zapinana na rzep. Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że udział w konkursie wzięło około 280 osób (lol!), no ale nie ma lipy, totalizator liczb losowych wylosował tylko dwóch zwycięzców i niechaj im dobrze służą. Amen.

A teraz mała przypominajka torebkowa, czyli moja ulubiona torba, którą wykonałam z full of love i tałzynt of kisys end reinbołs dla mojej 10-letniej siostry:






Torebka wykonana z szarego, sztywnego filcu o grubości 5mm oraz ozdobiona filcem 2mm, do tego szczypta miłości i odrobina samo-chwalenia się i jest! Torba dość spora - około 30cm szerokości na 40cm wysokości - pomieści za równo Furbiego jak i cośtamcotakiedziewczynkinosząwtorbach :) Animuszu (trudne słowo) dodaje jej szałowy pasek w ciekawych barwach :) 


Dosyć chwalenia i powrót do pracy - po konkursie mam tylko milion etui do zrobienia, a czas ucieka :)

Jak zwykle zachęcam do wejścia na mój fanpage, na którym znajdziecie pełno wykonanych przeze mnie prac i inspiracji :)

Ciepłe Kapcie <--- o tu tu kliknij! 

piątek, 24 stycznia 2014

Uwolnić Kićkę, czyli filcu ciąg dalszy

Witam witam witam! Dzisiejszym odcinku: za co siedzi Kićka i co to za przystojniak? Ale od początku ;))

Dostałam zamówienie na drobną robótkę jaką jest zakładka do książki w kształcie Kićki - niby prosta sprawa - trochę szycia, trochę wycinania. Jak zwykle w takich sytuacjach tworzę 2 modele, także i w tej Kićka zyskała swojego złego i brzydkiego brata bliźniaka - pre-Kićka była tak pocięta, tak zerżnięta na maszynie, że wstyd mi ją tu pokazywać - aktualnie straszy grzyby na komodzie obok maszyny, żeby nie było, że nie wiadomo co ja w domu hoduję, to są grzyby:


Jak widać, grzyby całkiem spacyfikowane, a Franken-Kićka nie śpi...

NO ALE czas na jej dobrego brata bliźniaka:




no ale franken-Kićka nie śpi i przeprowadziła atak:


Kićka już nominowanego właściciela ma, mam nadzieję, że jakoś załagodzi tą traumę jej przyszła właścicielka...

A teraz MODEL. Ponoć odmówił już takim markom jak Armani, samemu Dolce i Gabanie a także nie odbiera telefonów od Anny Wintour, gdyż uważa że Vouge poniżej jego standardów. Ponoć potrafi uśmiechem ściągnąć majtki nie jednej 4, a nawet 5latce. Krążą plotki, że ma zastąpić Beckhama w najnowszej kampanii dla H&M. OTO ON:




Prawda, że słodki? Oto Ignassio B w najnowszej kolekcji CK czyli prosto od Ciepłych Kapci :) Komin cieplutki, mięciutki idealny na zimową zawieruchę :))

Dobra czas kończyć te wywody, dzieci nakarmione, poszły spać - czas na Breaking Bad! 
Buźka!


środa, 22 stycznia 2014

Witam serdecznie :)

Witam wszystkich na moim blogu, w którym postaram się pokazać trochę moich prac jak zainspirować was do samodzielnego wykonywania takich oto robótek ręcznych ^.^ (jak to brzmi...).

...ale na sam początek wypadałoby się przedstawić...

Tak więc (NIGDY nie zaczynaj zdania od "Tak więc!" pobrzmiewa groźnie w mojej głowie cztero-palczasta Renata - nauczycielka języka polskiego z liceum nr xx).

A zatem (NIGDY nie rozpoczynaj zdania os "a zatem!" mówi gniewnie wymachując czterema palcami )

Takoż, owak oż, iż Mam na imię Agata i już od prawie dwóch lat szyję hobbistycznie torby z filcu oraz akcesoria dla małych królewiczów i księżniczek (a piszę to leżąc ukośnie na łóżku ze zwisającą girą dygającą na bujaczku synka). Wspominałam już, że mam dwójkę synów? Od tego się też mniej więcej wzięło, ale od początku... 

Dawno dawno temu, kiedy byłam młoda (nigdy nie można powiedzieć o mnie, że byłam mała :P) moi rodzice za wszelką cenę próbowali rozwinąć u mnie jeden z dwóch talentów - ponieważ plastyczny ni jak się opłaca, postawili na sport - ponieważ nie wykazywałam zwykle perseweratywności w żadnej dziedzinie sportu (od baletu po tenis naziemny, a mogłam byś brzydszą Radwańską - chlipie moja mama), ja wytrwale poszukiwałam dziedziny plastycznej, w której mogłabym wytrwać na dłuższą metę (mówiłam już wam, że perseweratywność to nie moja działka? ) (dla nie wtajemniczonych - umiejętność kontynuowania raz rozpoczętej czynności) po kolei rysowałam, lepiłam, rzeźbiłam, znowu rysowałam, znowu lepiłam z innych materiałów (moja słynna kolekcja zwierzątek przejechanych przez walec - to jest sztuka!), pisałam a także nawet zeszłam do mrocznej dziedziny składania kolczyków z koralików. Wszystko to odbywało się z zasady wpojonej mi przez mego ojca przy skręcaniu mebelków z IKEA - co możesz zrobić sama, zrób sama, po co masz za to płacić innym? 

W pewnym momencie mojego życia (a konkretnie jakoś w 6tym miesiącu mej pierwszej ciąży) poszłam z teściem na mały risercz do Empiku, poudawać jacy my piękni i oczytani jesteśmy ;) (przynajmniej ja, teściu nie musi). Przypadkiem chwyciłam do łapek książkę o wykonywaniu ozdób z filcu (pamiętacie ten mroczny etap skręcania koralików?), która leżała gdzieś pomiędzy książką "skręcanie mebli dla opornych" a kamasutrą w kuchni (Epik...). Podszedł do mnie wtedy mój teść i powiedział: "a na co Ci to? I TAK NIGDY NIC Z TEGO NIE ZROBISZ". Ale że JA? JA nie dam rady??? Napędzana mocą focha wszech czasów pognałam z książką do kasy i rozpoczęłam moją przygodę z filcem. 

Początkowo szyłam torby ręcznie, nie żebym nie miała maszyny do szycia (owszem posiadałam! Wywodzę się z rodziny z pięknymi tradycjami szyciowymi napędzanymi tą samą mocą - ale że ja nie dam rady sama tego zrobić???), ja po prostu z maszyny jeszcze za dobrze korzystać nie umiałam. Maszynę otrzymałam od mamy jakieś 2-3tyg przed Wigilią, gdyż moja mamejra nie posiadała odpowiedniego obrusu na stół i postanowiła, że ja go uszyję (po uszyciu maszynę kazała spakować i wsadzić pod choinkę). Tak więc moje pierwsze torby zrobione były całkowicie ręcznie i grubymi nićmi uszyte ;)

przyznam szczerze, że nie pamiętam co się z nią stało O_o, chyba przygarnęła ją moja kuzynka, ale kto to tam wie... Potem powstały kolejno - torba dla mojej siostry a także pełno różnych kolorowych toreb:


Prawda, że całkiem niezłe? Potem to już szło z górki, co chwila ktoś z rodziny chciał bym coś uszyła i tak powstały kolejne torby: 



oraz wiele wiele innych, których teraz nie zaprezentuje bo a) robię się nudna i b) muszę czasem coś nowego pokazywać od czasu do czasu :) Mam nadzieję, że Ci, którzy wytrzymali do końca tego postu będą chętnie mnie czytać i śledzić moje nowości, które staram się systematycznie wrzucać na mojego fanpaga na facebooku (do którego ofkorz zapraszam także)


Dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejne posty :)